Ponad 11 przebytych pieszo kilometrów, 600 spalonych kalorii w ciągu niespełna 4 godzin – to bilans dnia bez samochodu. Podczas wyprawy duktami leśnymi przez rezerwat przyrody Helskie Wydmy zwiedzaliśmy napotykane militaria, w tym baterię duńską, 3 Baterię Artylerii Stałej i 34 baterię. Po takim treningu kiełbaska upieczona na ognisku na terenie Muzeum Obrony Wybrzeża smakowała wyjątkowo.
Spotkaliśmy się przy wartowni nr 1 w Helu (tuż za Juratą), w miejscu historycznym, tam gdzie dawniej zaczynał się Rejon Umocniony „Hel” powołany dekretem prezydenta w 1936 roku. Z tego powodu przez kilkadziesiąt lat obowiązywały przepustki i kontrola ruchu (przepustki zniesiono w 1995 roku) oraz ograniczenia w kwestii budowy i obrotu nieruchomościami.
Początkowo szliśmy około 20 minut ścieżką rowerową w kierunku cypla, skręciliśmy w lewo, aby wejść na teren rezerwatu przyrody Helskie Wydmy. Obszar jest objęty ochroną od 10 lat i obejmuje 108,48 ha. Zachowuje rzadkie ekosystemy murawowe, wrzosowiskowe i leśne, w szczególności bogate bioty porostów i grzybów naporostowych. Występuje tu naturalny krajobraz wydmowy. Najwyższa wydma ma 23 m. Można było się poczuć jak na stepie lub na pustyni.
Wędrowaliśmy głównie duktami leśnymi w cieniu i wśród sosen nadmorskich, które z uwagi na wiatry mają często powykrzywiane korzenie i rosną koślawo. To rośliny pionierskie na takich glebach, czyli takie, które nie mają dużych wymagań, aby się rozwijać.
Cały Półwysep Helski zwany Helską Kosą jest długi na 38,4 km. Najwęższy jest w okolicach Chałup ok. 150 m, natomiast najszerszy w Helu, dochodzi do 3 km.
Co prawda w lesie nie napotkaliśmy zwierząt, ale wiemy, że na tych hektarach żyją sarny, jelenie, kilkanaście danieli.
Co ciekawe z uwagi na klimat morski w Helu zaledwie 7 dni jest bezwietrznych, a w Jastarni roczna ilość opadów wynosi 520 mm, podczas gdy średnia krajowa to 740 mm.
Weszliśmy też na szlak niebieski „Wokół helskich fortyfikacji” i mieliśmy możliwość obejrzenia 34. Baterii, kopułę dalmierza na Zapasowym Punkcie Kierowania Ogniem oraz baterię grecką. Kopuła dalmierza najbardziej spodobała się najmłodszym uczestnikom, którzy potraktowali obiekt jako karuzela. Kręcili się wkoło.
Następnie droga powiodła nas do naszego celu, czyli Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu. Weszliśmy na skansen i czekało na nas już rozpalone ognisko, przy którym niczym rasowi turyści upiekliśmy pyszne kiełbaski. Był to miły i przyjemny akcent po ponad jedenastokilometrowej wyprawie.
Tekst i foto: Barbara Mudlaff
2016-06-30