W kolejnej rozmowie postanowiliśmy przyjrzeć się sytuacji osób niepełnosprawnych. O swojej działalności opowiedziała nam Marta Czachor, aktywistka na rzecz przełamywania stereotypów związanych z niepełnosprawnością. Rozmawiał: Oskar Struk
– Czy właściwym określeniem jest nazwanie Pani działaczką na rzecz poprawy sytuacji osób niepełnosprawnych?
– Od kilku lat działam na rzecz osób z różnego rodzaju niepełnosprawnościami. To zajęcia skierowane do osób poruszających się na wózkach. Centrum mojej aktywności jest Gdynia, która daje szereg możliwości. Zostałam ambasadorką projektu „440 kilometrów po zmianę.” We współpracy z Urzędem Miasta Jastarnia działaliśmy również w projekcie „Plaże dostępne dla wszystkich”, który miał na celu poprawę dostępności polskich plaż dla osób niepełnosprawnych, ale także osób starszych czy matek z dziećmi. Kluczowe jest, aby wszyscy mogli korzystać z plaży bez większych przeszkód.
– Efekt tego projektu jest dość wymierny, gdyż udało się dostosować jedno przejście na plażę do potrzeb osób niepełnosprawnych…
– Tak, jest to duże osiągnięcie. Oprócz tego udało się zorganizować szkolenia, w którym wzięli udział mieszkańcy Jastarni, urzędnicy, z panem burmistrzem na czele. Dzięki temu wywiązała się dyskusja na temat barier architektonicznych w naszym mieście. Kilka z nich zostało usuniętych, m.in. obniżono chodniki. Urząd Miasta, jak na razie jest bardzo otwarty na współpracę. Ważne, że udało się dostosować to przejście. Mam nadzieję, że będziemy kontynuowali takie działania.
– Co można zatem jeszcze zrobić w tym temacie?
– Przez ostatnie pół roku byłam koordynatorką projektu „Wspólna przestrzeń, wspólna sprawa”, którego uczestnikiem było Gimnazjum w Jastarni. Razem z dyrektor Ewą Kwiecińską nagraliśmy filmik, który miał na celu pokazanie barier architektonicznych w naszym mieście. Wysłaliśmy go na ogólnopolski konkurs, na którym został nagrodzony. Bardzo się cieszę, ze nasza wspólna praca została doceniona. Kolejnym etapem był przyjazd dwóch pań architekt, które zobaczyły na żywo bariery przedstawione na filmiku. Sporządziły dokumentację fotograficzną. Ich finalnym zadaniem będzie przygotowanie rekomendacji architektonicznych, wskazujących sposoby likwidacji tych barier. W maju odbędzie się konferencja podsumowująca cały projekt. Głównym jego inicjatorem jest Marek Wysocki – architekt uznawany za autorytet w kwestii dostępności.
– Wspomniała Pani o projekcie 440 kilometrów po zmianę. Nazwa jest dość enigmatyczna. Jaki był jego cel?
– Celem tego projektu jest to, aby kobiety z niepełnosprawnością stały się bardziej widoczne w przestrzeni publicznej. Dzięki temu mogłyby stać się bardziej kobietami, a nie tylko osobami niepełnosprawnymi. Uczestniczki pokonują trasę 440 kilometrów brzegiem morza. Dzięki tej podróży, zbierane są środki na konkretny cel.
We współpracy z Urzędem Miasta Jastarnia działaliśmy również w projekcie „Plaże
dostępne dla wszystkich”, który miał na celu poprawę dostępności polskich plaż dla osób
niepełnosprawnych, ale także osób starszych czy matek z dziećmi
– Jak fakt, że sama jest Pani niepełnosprawna, pomaga w rozumieniu potrzeb innych?
– Myślę, że bardzo pomaga. Wiem, jakie inni mają potrzeby. Wiem również, że nie jestem sama ze swoimi problemami. Głównie jak myśli się o osobie z niepełnosprawnością, to jest kanon osoby na wózku, a schorzeń jest obecnie bardzo dużo.
– Jak na przestrzeni kilku lat swojej działalności mogłaby Pani zdefiniować zmiany społeczne w postrzeganiu osób niepełnosprawnych?
– Jak zaczynałam różne działania, to wiele osób podchodziło do mnie sceptycznie. Teraz zauważalna jest zmiana na lepsze. Społeczeństwo jest bardziej otwarte. Myślę, że my, niepełnosprawni powinniśmy otwarcie mówić o swoich potrzebach. Pozytywnie podchodząc do życia.
– Jaka postawa wobec osób niepełnosprawnych jest najbardziej pożądana?
– Myślę, że najważniejsza jest normalność. Nie należy się litować, ani specjalnie wytykać palcami. Nieufność wobec niepełnosprawnych wynika z niewiedzy. Powinniśmy się nawzajem poznawać i nie bać się mówić o swoich potrzebach. Generalnie, ludzie mają w sobie chęć niesienia pomocy. Często jednak nie wiedzą jak się za to zabrać. Rolą niepełnosprawnych jest oswajać ludzi z innością, a pozytywne efekty tego procesu widać już teraz, choć oczywiście ciągle mamy w tym temacie wiele do zrobienia.
– Co stawia Pani sobie za cel swojej działalności?
– W pojedynkę trudno jest działać. Dobrze by było, gdyby inni niepełnosprawni otworzyli się na środowisko lokalne i otwarcie mówili o swoich potrzebach. W przyszłości chciałabym założyć fundację działającą dla szeroko rozumianego środowiska osób niepełnosprawnych. Trzeba aktywizować osoby niepełnosprawne i pokazywać, że pomimo trudności można żyć normalnie.
– Nie boi się Pani stygmatyzowania, czyli przypisywania wyłącznie do grona niepełnosprawnych?
– Jest takie błędne myślenie, żeby „wsadzić wszystkich do jednego worka.” Powinniśmy się aktywizować, pokazując się w różnych środowiskach. Ja, kończąc szkołę policealną w Złotowie, byłam wolontariuszką w hospicjum. Jest to kolejne przełamanie stereotypu, że będąc niepełnosprawnym nie można pomagać innym. Praca w hospicjum pomogła mi zmienić swoją optykę na świat: nie mam w życiu tak źle i wciąż mam wiele do zrobienia.
– Skąd, pomimo przeciwności losu, czerpie Pani tyle pozytywnej energii do działania?
– Wiele osób zadaje mi to pytanie. Myślę, że nie ma jednego, decydującego czynnika. Obcowanie z ludźmi, możliwość działania na wielu płaszczyznach daje mi wiele satysfakcji. Jestem wolontariuszką w kilkunastu organizacjach. Zawsze, gdy jest coś do zrobienia, staram się tam być. Miejsce nie ma znaczenia.
– Dużym wyzwaniem społecznym jest aktywizacja zawodowa osób niepełnosprawnych. Co należy poprawić w tym temacie?
– Patrząc z perspektywy Gdyni, ofert pracy dla niepełnosprawnych jest naprawdę sporo. Niestety często z różnych przyczyn nie mogą oni z nich skorzystać. System świadczeń nie zachęca do podjęcia pracy, tylko utrwala stan obecny. Rynek jest otwarty. Konieczne są zmiany w przepisach, ułatwiające możliwość podjęcia pracy.
– Pani działania zostały docenione, chociażby poprzez udział w sesji do kalendarza „Gdynia bez barier”…
– Było to dla mnie ogromne wyróżnienie, że będąc osobą spoza Gdyni zostałam doceniona. Moje zdjęcie i innych ambasadorek znalazło się w kalendarzu „Gdynia bez barier”, co jest dla mnie spełnieniem marzeń. Gdyby ktoś rok temu powiedziałby mi, że to się uda, z pewnością bym nie uwierzyła.
– Jaką radę miałaby Pani dla osób, będących w podobnej sytuacji, które chciałyby zacząć działać, ale nie widzą, jak się za to zabrać?
– Myślę, że trzeba stosować metodę małych kroków. Zacząć od wyznaczania sobie drobnych celów, by później zacząć realizować nieco większe. Kluczowa jest wiara w siebie i otaczanie się ludźmi życzliwymi, gotowymi nieść pomoc. Pamiętam, że gdy zaczynałam, też byłam pełna obaw. Trzeba pokazać, że się chce, odważnie przełamywać stereotypy związane z niepełnosprawnością.
Wywiad został opublikowany w gazecie Ziemia Pucka.info - marzec 2017