Przyszedł czas na rozmowę o muzyce poważnej, której miłośniczką i popularyzatorką jest Joanna Gośniowska-Budzisz. Artystka opowiedziała Oskarowi Struk również o wrażeniach po występie w telewizyjnym show „Must Be The Music”.
– W jaki sposób odkryła Pani w sobie pasję do śpiewania?
– Śpiewam od zawsze. Specjalizuję się w śpiewie operowym. Dokładnie nie pamiętam jak to się zaczęło. Gdy zaczynałam śpiewać okazało się, że sprawia mi to ogromną przyjemność, a przy okazji całkiem nieźle wychodzi. Zapisałam się na lekcje śpiewu i ze względu na praktykę udawało mi się odnosić regularne postępy.
– Dlaczego zdecydowała się Pani na operę, która w wykonaniu i odbiorze uznawana jest za bardzo wymagający gatunek muzyki?
– Ponieważ jest to najlepszy gatunek muzyki, aby prawidłowo nauczyć się śpiewać. Lubię trudne rzeczy. Potraktowałam to jako wyzwanie. Lekkie przeboje na pewno lepiej się sprzedają, ale nie są tak ciekawe. Zawsze podziwiałam ludzi, którzy starają się przełamywać własne ograniczenia, robiąc coś więcej. Dlatego zdecydowałam się na operę, w której cały czas szlifuję swój warsztat. Myślę, że ten proces będzie trwał nadal, gdyż zawsze jest coś do poprawy.
– Co należy zrobić, aby przekonać słuchaczy do częstszego obcowania z muzyką poważną?
– Myślę, że kluczowe jest wychowanie muzyczne. Ja byłam wychowana w kontakcie z ambitną muzyką, niekoniecznie operową. Niestety rodzice często nie dbają o muzyczne wychowanie swoich dzieci, nie pokazując im muzyki z tej trudniejszej, ale bardzo ciekawej strony. Do właściwego odbioru muzyki klasycznej konieczne jest logiczne myślenie i rozumienie jej specyfiki, polegającej, chociażby na konieczności odbioru każdego instrumentu z osobna. Muzyka, której słuchamy na co dzień nie jest aż tak złożona, nie trzeba w nią wnikać. Jednak, jeśli ktoś szuka wyrafinowanej muzyki, to na pewno muzyka poważna jest właściwym wyborem.
– Co jest jej największym atutem?
– Przede wszystkim to, że jest kolorowa, różnorodna. Wzbudza skrajne emocje. Potrafi rozbawić, wzruszyć czy pobudzić do refleksji. Opera kojarzy się z powagą, ale ma wiele odmian. Kluczowe jest wzbudzenie w sobie wrażliwości muzycznej i potrzeby szukania odpowiednich utworów. Opera nie jest znana szerszemu gronu odbiorców, a zwłaszcza w muzyce, lubimy te utwory, które znamy.
– Osobą, która od lat przełamuje stereotypy związane z muzyką klasyczną jest Waldemar Malicki, pokazujący ją w sposób lekki, łatwy i przyjemny….
– Wykonuje on świetną pracę na rzecz promowania muzyki klasycznej. Podejmuje również ogromne ryzyko, żeby tego nie zepsuć trzeba mieć w sobie wiele wyczucia i dobrego smaku. Pomiędzy klasą muzyki a kiczem jest czasami wątła granica, dlatego trzeba robić to dobrze. Jemu się to udaje.
– Pani również zechciała pokazać muzykę klasyczną szerszej publiczności, poprzez udział w programie „Must Be The Music.” Jak wspomina Pani tamten występ?
– Był to dla mnie ogromy stres. Nie bałam się tego jak wypadnę technicznie, wokalnie, myślałam, że zapomnę tekstu, co czasem mi się zdarza. Na szczęście tak się nie stało. Jurorzy odebrali mnie bardzo pozytywnie. Najbardziej obawiałam się opinii Elżbiety Zapendowskiej, a była ona dla mnie korzystna. Zresztą jako jedyna osoba w tym odcinku byłam bohaterką filmiku, w którym m.in. pokazano kadry z Jastarni. Gdy dowiedziałam się, że uzyskałam trzy głosy „na tak”, to stres mi minął. Kosztowało mnie to mnóstwo nerwów. Wzięłam udział w tym programie, bo bardzo dużo ludzi mnie do tego namawiało. Chciałam sprawdzić siebie samą: czy potrafię w takiej sytuacji opanować stres, zrobić coś więcej. Był to rodzaj przekraczania własnych granic. Paradoksalnie, nie należę do osób robiących show.
– Czym ten występ różnił się od pozostałych?
– Każdy występ przed publicznością generuje stres, gdyż chce się wypaść jak najlepiej. Nawet, gdy artysta się pomyli, to słuchacze zazwyczaj tego nie zauważą. Jednak, gdy się staje przed komisją, w której są dwie osoby z wykształceniem muzycznym – Elżbieta Zapendowska i Adam Sztaba – to osoby naprawdę na wysokim poziomie. Do tego „Kora”, która od wielu lat występuje na scenie. Tymon Tymański jest uznawany za artystę niszowego, ale w swojej dziedzinie jest fachowcem. Przed występem miałam wiele wątpliwości, ale myślę, że usłyszałam wiele ciepłych i prawdziwych słów na swój temat. Ocena przez profesjonalistów wzbudza zupełnie inne emocje niż codzienny odbiór publiczności.
Artystka często wytępuje na scenie muzycznej w rodzinnym mieście
– Nagrała Pani płytę „Arie i pieśni”. Czy jest Pani zadowolona z efektu finalnego swojej pracy?
– Zacznijmy od tego, że udało się zebrać środki konieczne do nagrania tej płyty. Chciałam uwiecznić swoje umiejętności. Na pewno nie było to narzędzie do robienia spektakularnej kariery. Patrząc z perspektywy czasu, zawsze są elementy, które można poprawić, ale na tamten moment wydaje mi się, że zrobiłam wszystko, aby wypadło to dobrze. To jest trudna muzyka. Nagrałam kilka wesołych piosenek, aby ocieplić wizerunek muzyki klasycznej.
– Postanowiła Pani również przekazać swoją wiedzę młodszemu pokoleniu, zakładając grupę wokalną. Jak wspomina Pani tamto przedsięwzięcie?
– Uczyłam śpiewu, oswojenia się ze sceną. Była to dla mnie fajna przygoda. Dawało mi to olbrzymią satysfakcję. Mam nadzieję, że dziewczyny, które ze mną współpracowały też były zadowolone.
– Skąd Pani czerpie tyle pozytywnej energii do działania?
– Myślę, że jest to kwestia charakteru. Muzyka jest dla mnie odskocznią od szarej rzeczywistości. Każdy z nas szuka czegoś, co daje mu satysfakcję. Trzeba czuć, że życie nie przecieka między palcami. Pasja jest ważnym elementem. Bardzo się cieszę, że w Jastarni prowadzona jest orkiestra dęta na wysokim poziomie. Zajmują się nią wspaniali ludzie.
– W jaki sposób Jastarnia ukształtowała Panią pod względem osobowościowym i artystycznym?
– Tutaj się urodziłam, wychowałam. Jest tu wielu wspaniałych ludzi. To jest moje miejsce na ziemi. Traktuję je jako coś więcej niż tylko morze i kilka ulic. Na pewno jest w niej coś wyjątkowego.
– Jakie jest Pani artystyczne marzenie?
– Nie mam konkretnego marzenia. Chciałabym cały czas rozwijać swoją pasję, doskonalić się w śpiewie operowym. Kontakt z muzyką jest dla mnie ważny. Bardzo się cieszę, że bez względu na wiek mogę śpiewać i tak pozostanie zawsze.
Wywiad został opublikowanych w gazecie Ziemia Pucka.info - kwiecień 2017