Dojrzałe juratczanki o sobie
Okazją do rozmowy z Katarzyną Paskudą, fotografką i miłośniczką Juraty, jest wyjątkowa wystawa „Jurata jest Kobietą”, ukazująca dzieje tej miejscowości przez pryzmat życia jej mieszkanek.
Oskar Struk: Co Pani zdaniem wyróżnia Juratę pośród innych miejscowości nadmorskich?
Katarzyna Paskuda: Od 15 lat spędzam wakacje na Półwyspie Helskim. Dość dobrze poznałam tutejsze, niezwykłe miejscowości, ale najlepiej czuję się w Juracie. Jestem z nią związana emocjonalnie. Odnajduję w niej wszystkie elementy potrzebne do wypoczynku – piękne, nieprzeludnione plaże, szum morza, który mnie inspiruje i przyrodę, która potrafi ukoić nerwy. Jednak Jurata to dla mnie przede wszystkim ludzie – cudowni, otwarci, gościnni. To do nich i ze względu na nich wracam tu od lat.
- Do naszej rozmowy zainspirowała mnie Pani autorska wystawa „Jurata jest Kobietą”. Jaka była geneza powstania wystawy?
- Pomysł zrodził się spontanicznie. Organizowałam już w Juracie wystawę o innej tematyce, po której docierało do mnie mnóstwo pozytywnych opinii. Zatęskniłam za taką formą wyrazu. Chciałam zrobić coś świeżego, autorskiego, poświęconego bliskiemu mi miejscu. Uwielbiam fotografować kobiety, zatem miejsce i bohaterki wydały mi się oczywiste. Pomysł spotkał się z aprobatą kierownictwa ośrodka kultury i wspólnie przystąpiliśmy do pracy, której efekty możecie Państwo podziwiać na jurackim molo.
- Jak wybierała Pani bohaterki swoich fotografii?
- Na początku musiałam przełamać własne obawy. Nie wiedziałam, jak zostanę przyjęta – czy Panie nie uznają, że moja propozycja jest śmieszna, czy będą chciały stanąć przed moim obiektywem? Na szczęście miałam nieocenione wsparcie Pani Marty Balickiej, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury, Sportu i Rekreacji w Jastarni oraz Pani Oli Góreckiej, jednej z bohaterek mojej wystawy oraz juratczanki, która dobrze zna lokalną społeczność i ma dar przekonywania. (śmiech) Jak Pan widzi, dar skuteczny, bo 23 kobiety wyraziły chęć wzięcia udziału w projekcie i w maju, w zawrotnym tempie, w ciągu ośmiu dni, udało nam się zrobić wszystkie zaplanowane zdjęcia.
Na wernisażu byli obecni od lewej: dyrektor MOKSiR Marta Balicka, burmistrz Jastarni Tyberiusz Narkowicz oraz autorka wystawy Katarzyna Paskuda
- Jakie wrażenie u odbiorcy ma wywołać ta ekspozycja?
- Przede wszystkim pozytywne emocje. Jurata kojarzy się z prestiżem, luksusem a mi zależało na tym, żeby ją „uczłowieczyć”, pokazać życie ludzi, którzy mieszkają tu na co dzień. Chciałam, żeby każdy, kto trafi do Juraty, zatrzymał się na chwilę przy fotografiach tych zwykłych-niezwykłych kobiet. Żeby zobaczył, że w tym niezwykłym miejscu żyją zwykli ludzie, którzy pracują każdego dnia także na to, co my – letnicy, podziwiamy w letnim sezonie. Chciałam, żeby przypadkowy przechodzień zapamiętał twarze - uśmiechnięte, pogodne, promienne, i być może za jakiś czas, mijając którąś z moich bohaterek na ulicy, skojarzył ją. Chciałam, żeby ta wystawa nas wszystkich – tych tu mieszkających i tych tędy przejeżdżających – zbliżyła. Żebyśmy przestali być sobie obcy.
- Jak wyglądał aspekt techniczny przygotowań do sesji fotograficznej?
- Miałam swoją wizję, ale praca z człowiekiem zawsze niesie ze sobą niespodzianki i trzeba być na nie przygotowanym. Realizacja tej sesji to dotychczas jedno z moich najciekawszych zawodowych doświadczeń.
- Co było w niej takiego wyjątkowego?
- Przede wszystkim dlatego, że żeby dać fotografowanym Paniom poczucie komfortu, stanowiłam jednoosobowy zespół. Wiedziałam, że zaangażowanie większej liczby osób może wywoływać u moich bohaterek stres. Stojąc z nimi twarzą w twarz, bez całej ekipy towarzyszącej standardowo fotografowi, miałam szansę na bliższą, bardziej szczerą relację. Myślę, że to widać na zdjęciach - ujęcia nie są pozowane, pokazują Panie w ich naturalnym otoczeniu. Najciekawsze kadry powstały w chwilach pomiędzy pozowaniem. To co dla mnie satysfakcjonujące to fakt, że każda z Pań kończyła spotkanie ze mną z uśmiechem na twarzy. Choćby dlatego warto było zorganizować tę wystawę. (śmiech)
- Skąd Pani czerpie tyle pozytywnej energii do działania?
- Naprawdę nie wiem. (śmiech). Wszystko dzieje się naturalnie. Z roku na rok mam ochotę robić coraz więcej. Wykorzystuję życie w 300 procentach i chciałabym, żeby tak było nadal. Mam wielki apetyt na więcej, dlatego m. in. stworzyłam kalendarz „Szlachetna Kobieta”, który ma na celu szerzenie świadomości konieczności przeprowadzania badań profilaktycznych przeciwnowotworowych wśród kobiet. Jeśli dbamy o zdrowie, to je sobie zapewniamy. A zdrowy człowiek może wszystko, jeśli tylko naprawdę bardzo tego chce.
- Na zakończenie: czy możemy mieć nadzieję, że Pani losy dalej będą przeplatać się z Juratą?
- Na pewno, w końcu Jurata jest moim drugim domem. Bardzo się cieszę, że spotkałam w Juracie i Jastarni wielu ludzi otwartych na kulturę, czego efektem jest moja wystawa.
+ foto. Barbara Mudlaff
Wywiad został opublikowany w gazecie Ziemia Pucka. info - sierpień 2018